Łapiemy oddech…

Pozdrawiamy z domku! 😊

Czy jest lepiej? Bezdechy są (i będą) nadal. Zdarzają się też te dłuższe z sinieniem. Co cię nie zabije…mówią… I chyba mają rację. Przeżyłyśmy bardzo wiele przez te dwa tygodnie w szpitalu.
Nadal byśmy tam leżały czekając, aż lekarz z hospicjum wróci z urlopu. Zdecydowałam, że wyjdziemy na własne żądanie (lekarze poparli moją decyzję, przepraszając za to, że współczesna medycyna nie potrafi pomóc rozwiązać problemów Zuzanki). Warunkiem koniecznym wyjścia na zewnątrz było wypożyczenie ze sklepu medycznego przenośnego koncentratora tlenu i pulsoksymetru. Znalazłam w internecie i jeszcze tego samego dnia był u nas, na oddziale, kurier z przesyłką.

Nadal czekamy, ale już w domu, na kwalifikację Zuzi do hospicjum i otrzymanie od nich sprzętów. Pozostaje nam płacenie za „dzierżawę” wyposażenia naszej „domowej sali chorych” i czekanie na wizytę orzecznika…

Dziękujemy za słowa wsparcia 😙

Ps. Ambu to ten worek samorozprężalny leżący na łóżeczku podłączony do koncentratora tlenu – wykorzystywany w resuscytacji u pacjenta nieoddychającego lub oddychającego w sposób nieefektywny.

 

20170722_11052120170722_11213320170724_170916.jpg

 

Ania

2 uwagi do wpisu “Łapiemy oddech…

  1. No… przynajmniej wyglada ten Wasz przyjaciel przy lozku Zuzi. I nie straszy 🙂 brutalna rzeczywistosc tak pieknie ubrana przez Was w milosc do tej wyjatkowej malej osobki. Ciocia Agata Ż. pozdrawia i caluje i zawsze sluzy pomoca w kwestiach technicznych w tych tam ambu-kwestiach 🙂

    Polubienie

    • Taa…nie straszy, ale niestety koszt wypożyczenia juz tak 😉😜 Dzięki ciocia! Ambu zakupione z Twojego polecenia, o kolejne sprzęciki też pewnie będziemy Cię podpytywać ☺😉 Buziaki

      Polubienie

Dodaj komentarz